Rodzina Moniki.doc

Rodzina Moniki.doc
Rozmiar 336 KB
Monika obudziła się po siódmej. Nie była wyspana, czuła jeszcze piasek w oczach, niemniej nie miała już ochoty na sen. Poza tym, czuła się dziwnie. Przez sen coś ją uwierało, czuła ciężar, nie było jej wygodnie. Przez chwilę leżała z zamkniętymi oczyma, wracając do rzeczywistości. Resztki snu odpływały, ciężar pozostał. O Boże, to był Marek! Leżał wtulony w jej plecy, z głową opartą na jej ramieniu i nogą zarzuconą na jej uda. To stąd ten ciężar! Przygniótł ją przez sen! A uwieranie... na wysokości pośladków. O Boże! To... to był jego sterczący...
Wysunęła się z pod brata i odwróciła do niego. Nie obudził się. Jego twarz spoczywająca na poduszce była tak spokojna, cień uśmiechu błąkał się w kącikach ust. Dziewczyna delikatnie odsunęła kołdrę. Piżama Marka w kroczu była mocno naciągnięta, uwypuklając kształt sterczący pod nią. Dziewczynie rumieniec wystąpił na twarzy, zaczęła ciężko oddychać...


Rozkosz nie mogła narastać w nieskończoność. Dreszcze przebiegały przez jej ciało. Jęcząc cichutko uniosła biodra.
- Marek... Aaaach, Mareeeek....
Wygięła się w łuk. Fale orgazmu przepływały przez nią, od jej dziewiczej dziurki, poprzez sterczące sutki, aż do mózgu. Tam zakręcały, wirując w obłędnym tańcu i pędziły z powrotem, w dół ciała. I ponownie... I jeszcze raz... Coraz słabsze...
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tokolno.xlx.pl